Historia skupia się wokół Alice, która razem z mężem Leo wprowadzają się do zamkniętego osiedla. Początkowo Alice poznaje na urządzonym przez siebie przyjęciu gości i wpuszcza do siebie obcego mężczyznę. W mieszkaniu doszło do zabójstwo terapeutki Niny, a Alice zaczyna mieć obsesją na punkcie tego, kto zabił terapeutkę.

Chcąc dowiedzieć się więcej Alice przekonuje się, że sąsiedzi nie są chętni, aby wracać wspomnieniami do czasów, kiedy Nina żyła. Na swojej drodze do wyjaśnienia zagadki zabójstwa Alice napotyka mężczyznę, który podaje się za detektywa.

Jak oceniam fabułę Terapeutki?

Miejscami czułem się znudzony, jednak potrafiła mnie w pozytywny sposób zaskoczyć. przez Najbardziej byłem ciekaw w jaki sposób doszło do zabójstwa Niny. Niektóre zabiegi autorki sprawiły, że nie byłem do końca pewien, kto jest sprzymierzeńcem, a kto wrogiem. Samo zakończenie pozostawia mi niedosyt. Nie jest ono tak satysfakcjonujące, jak podejrzewałem.

Co sądzę o postaciach?

Główna bohaterka Alice cechuje się wrażliwością. Sama główna bohaterka przeżywała śmierć swojej siostry Niny. Nie jest to jednak typ bohaterki, który przypadł mi do gustu. Uważam, że sposób w jaki Alice przeżywała zbrodnię popełnioną w domu nie jest wiarygodne.

Leo nie wzbudził mojej sympatii, jednak jego przeszłość pobudziła moją ciekawość. Przede wszystkim sądziłem, że Leo mógł stać za zabójstwem Niny. W trakcie rozwoju fabuły, Alice dowiedziała się o pobycie Leo w więzieniu. Dzięki takiemu owa postać została pogłębiona.

Zabójca terapeutki był według mnie postacią powszechną, jednak spełnił swoją rolę w historii.

Jeśli chodzi o mieszkańców osiedla, wypadli oni pozytywnie. Nie byli dla mnie odkrywczymi postaciami ze świata thrillerów psychologicznych, ale spełnili rolę jako bohaterzy mający popchnąć fabułę do przodu. Poprzez rozmowy z sąsiadami Alice jest w stanie dojść do pewnych wniosków. W pamięci zapadło mi starsze małżeństwo; szczególnie starsza kobieta, która rzuciła nową perspektywę na sprawę Niny.